poniedziałek, 3 września 2012

33. Azbest: Егор и Опизденевшие "Сто лет одиночества"

 Егор и Опизденевшие - Сто лет одиночества

* * * *

Егор и Опизденевшие (lub Jegor i Opizdieniewszije jeśli kto, tak jak ja, w bukwach nie był uczony) był efemerycznym zespołem powołanym przez Jegora Letowa w przerwie między dwiema fazami aktywności Grażdańskiej Oborony. (jeśli wiesz kim był Letow z czystym sumieniem możesz nie czytać reszty paragrafu). Ten prekursor i legenda rosyjskiego punka zaczął swoją "karierę" w pierwszej połowie lat osiemdziesiątych. Związek Radziecki był wówczas nieźle izolowany od zachodniej popkultury, a matecznik syberyjskiego punk rocka, Omsk z racji swego położenia (środek Syberii, nieopodal granicy z Kazachstanem) był podwójnie zabezpieczony przed zachodnia zgnilizną. Jako, że nie miał dostępu do żadnych wzorców, jego punk był bardzo specyficzny, ale interesujący. Atmosferę muzyki mocno naznaczyły nihilistyczne, autodestrukcyjne teksty oraz bezkompromisowa postawa Letowa.
Początek lat dziewięćdziesiątych był dla Letowa okresem dużych zmian. I nie ograniczały się one tylko do tych którym czoło musieli stawić mieszkańcy upadającego imperium. Rozwiązał Grażdańską Oboronę mimo że grupa była u szczytu popularności. W jego otoczeniu samobójstwo popełniło kilka osób. Te lata były dla niego początkiem nowego etapu. Eksperymentował z psychodelikami i interesował się duchowością. Nie powinno dziwić, że poszukiwania te odmieniły muzykę grana przez nowy skład. Mocno różniła się od tego co Letow grał wcześniej.
Wciąż słychać ślady punkowania, ale rządzi psychodelia z wyraźnymi wpływami folku. Trzeba jednak dodać, że „folk” jest tu terminem nieco mylącym. Zazwyczaj etykietka ta kojarzy się z folkiem anglosaskim. W przypadku załogi Letowa oczywiście nie ma o tym mowy.
Utwory są melodyjne i mimo swojego psychodelicznego charakteru oparte na wyrazistym rytmie. Co ciekawe w jego budowaniu gitara odgrywa role równie ważną (a może i ważniejszą) niż perkusja. Namolnie powtarzane proste riffy nadają kawałkom transowego charakteru. Ale nie jest to jedyna rola sześciostrunowa – trafiają się też zdecydowanie odjechane solówki. Muzyka nie jest tak mroczna jak za punkowych czasów. I sam Jegor z rzadka tylko pozwala sobie na wypróbowany skowyt.
Produkcja płyty jest jak to u Letowa surowa, ale w żadnym razie prymitywne. Pozwolił sobie na ubarwienie jej prostymi acz efektywnymi efektami budującymi psychodeliczny klimat (partie kapsw, szepty, dziwne odgłosy – w pewnym momencie słychać coś przypominającego rytualne zaśpiewy). Oprócz zwykłego zestawu gitary (nieraz mocno przesterowane) i perkusja pojawiają się jako ozdobniki inne instrumenty. Słychać m.in. klawisze, dzwonki (a może trójkąt?) czy harmonijkę. większość partii zagranych z dużą prostota, ale i wyczuciem. Można się tylko domyślać czy ta prostota była skutkiem skromnych umiejętności czy wykalkulowana.
Spodobała mi się ta płyta, ale panowie powinni dać sobie spokój po zwyczajowych trzech kwadransach. Prostota utworów i ich jednorodność sprawia, że po godzinie słuchacz może poczuć się znużony.

Kwestionariusz:
1. Najlepszy moment: trwający prawie osiem minut "Зря вы это все".
2. Najgorszy moment: długość płyty. Zbyt wiele dobrego to wciąż zbyt wiele.
3. Analogia z innymi element kultury: Moja znajomość rosyjskiego nie wykracza poza "paszoł won!" i nie udało mi się odnaleźć tropów innych niż tytułowe nawiązanie do Marqueza.
4. Skojarzenia muzyczne: Hm, Current 93, ale bardziej w kwestii podejścia do muzyki niż podobnie brzmiących dźwięków.
5. Pasuje jako ścieżka dźwiękowa do: Wiosna na Syberii...
6. Ciekawostka: Siergiej, starszy brat Jegora jest saksofonistą jazzowym.
7. Na dokładkę okładka: kolorowo, ale i trochę niepokojąco.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz