poniedziałek, 10 marca 2014

71. pilot kameleon: 5x500

Może kilka słów tytułem wyjaśnienia. Miało być inaczej. No i jest. Płyty wybrane przeze mnie i siłą narzucone reszcie. A wybrałem takie, które w ostatnim czasie (przełom stycznia i lutego) w jakiś sposób wryły mi się w świadomość z takich czy innych względów. Czasem pozytywnie, czasem niekoniecznie, ale proszę się w tym jakiegoś klucza nie doszukiwać. Ot jakiś tam wybór. No i tak zostało. Czytelnicy niech efekt ocenią.


Arcade Fire, Her
**1/3

Uciekasz przed samym sobą. Wymyślasz sobie zajęcia zastępcze. Byle tylko nie myśleć, byle oderwać się od rzeczywistości. Film za filmem. Tak łatwo zająć głowę. Trochę plam, trochę spokoju, trochę niepokoju. Facet z wąsami ci imponuje. Sam miałeś przez moment podobne, ale żeby nosić je na stałe, zabrakło ci odwagi. Obraz jest niezły, gorzej z odseparowanym soundtrackiem. Niepotrzebny, zbędny. Może wykalkulowany? Takie nic za kilka dolarów, które też byś przytulił. One jednak nigdy nie będą dla ciebie. Dopada cię zimna obojętność, masz ciepło w mieszkaniu, ale jesteś przemarznięty do gołej kości.




Have a Nice Life, The Unnatural World
****1/2

Leżysz na kanapie. Całkowicie trzeźwy. Gapisz się w jeden punkt na suficie. Patrzysz na niego tak intensywnie, że w pewnym momencie zauważasz, że to on patrzy na ciebie. Majaczysz tak od piątkowego popołudnia. Mija kolejny dzień. Sam w pustym mieszkaniu, które obecnie dzielisz tylko z kotem. Gdybyś miał przycisk "off", który wyłącza twój organizm, wcisnąłbyś go. Zapętlasz jedną płytę, najnowsze Have A Nice Life. I tak dogorywasz. I jest ci źle. A inni mówią, że udajesz, że ta muzyka to podróba.


Jacaszek, Pieśni
***

W tej całej agonii bezradnie szukasz czegoś, o co mógłbyś się zaczepić. Bóg? Tak, niech będzie tak, że próbujesz po latach separacji nawiązać z nim kontakt. Nigdy nie miałeś po drodze do kościoła, ale pamiętasz te pieśni, masz je zakodowane w swojej pamięci. Byłeś ministrantem, ale ksiądz, poczciwina, nigdy cię nie molestował, bo nie molestował nikogo. Próbujesz rozmawiać, ale laptop zagłusza kościelne frazy, wyciągasz rękę. Ktoś tam jest, ale bardzo daleko, może nie dla ciebie. Kościelne echo wybrzmiewa w nieskończoność. To było 20 lat temu.



Kriegsmaschine, Enemy Of Man
****1/2

Nie stać cię na żaden gniew. Zawsze jednak możesz posłużyć się czyimś buntem. Pożyczyć. Ludzkie zera nie mają nic własnego. Świecą niczym lub próchnem. A ta ekspresja jest tak nawarstwiona i akumulowana, wyczekiwana i całkowicie znerwicowana. W pakiecie jest chwilowe rozluźnienie. Nerwica cię wykańcza, ale te dźwięki mają jednak dużą wartość i potrafią wnikać dość głęboko. Dygocą. Ty też. Ciemność nie może dać ci ukojenia, ale masz przynajmniej wrażenie, że może sam finał wszystkich przeczesze jednako. Do gołej kości, a potem przeszyje duszę, jeśli takowa istnieje.


Sun Kil Moon, Benji
***3/4

Gdzieś obok jednak płynie normalne, spokojne życie. Życie innych. Takie z dobrą kawą, niezłą pracą, pełne spokoju, bez nerwic, zwid i omamów. Może bez przesadnej sielskości, ale przecież oddałbyś wszystko, żeby takie niebo mieć nad swoim własnym domem. No i jeszcze sklep nieopodal, bo przecież nawet posiadając auto, nie bardzo miałbyś ochotę na ciągłe wyprawy po pieprz, steki i pasty paprykowe. Twój kuzyn tutaj nie dotarł, choć bardzo chciał. Wpadł do rzeki kilka lat temu. Zapamiętasz to na zawsze.


Kwestionariusz:
1. Najlepszy moment: Kriegsmaschine i Have A Nice Life. Płyty roku na ten moment.
2. Najgorszy moment: Arcade Fire trochę zaorało glebę.
3. Ciekawostka:.Podoba się Państwu taki pomysł na milę?
4. Na dokładkę okładka: Wąsy zawsze są w modzie. Możesz zaprzeczać, nie zgadzać się, głosić swoje teorie na temat zarostu, ale wąsy to klasyk największy. Nawet martwemu z wąsem do twarzy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz