wtorek, 28 lutego 2012

21. Basik: Helmet "Born Annoying"

Helmet  - Born Annoying
Ocena: * * * *

Jest kilka kapel, które zrewolucjonizowały metalowy gatunek i wręcz zapoczątkowały nowe nurty w ciężkiej muzie lat 90. i późniejszych. Mowa tutaj o takich nazwach jak Faith No More, Voivod, Prong czy właśnie Helmet, bez których zespoły tj. System Of a Down czy Korn, Fear Factory i wiele innych nie miały by szans konsekwentnie istnieć.
Jeśli zaglądniecie do jakiegokolwiek kompendium muzyki rockowej, powszechnie uznawanym za przełomowe dziełem Helmet jest „Meantime”. Zgadzać się czy nie zgadzać, to przecież już na debiucie („Strap It On”) wszystkie elementy charakterystycznego stylu były bardzo wyraźne: agresywny wokal, powtarzające się urywane riffy, mocne akcenty i pauzowania fraz gitarowych.
Piszę o historii zespołu, ponieważ wymaga tego natura wydawnictwa. „Born Annoying” to składanka zawierająca wersje demo, odrzuty z albumów, b-side’y oraz kowery nagrane w okresie 1989-93. Utwór tytułowy to Helmet w pigułce i jest tu wszystko, o czym pisałem wcześniej. Polecam szczególnie wersję kończącą płytę (albowiem są dwie), szybszą, surowszą i zaśpiewaną z większym ładunkiem toksycznego jadu. Znajdziemy tutaj kilka właśnie takich utworów świadczących o tym najbardziej rozpoznawalnym „stylu Helmet” jednak sporą część płyty zajmują utwory prezentujące korzenie i inspiracje zespołu. Przeróbka „Primitive” Killing Joke to oczywisty trop mówiący o post-punkowych wpływach w grupie. „Shirley MacLaine” brzmi jak najlepszy utwór Band Of Susans – poprzedniego zespółu, w którym Hamilton był gitarzystą, – gdzie chyba najmocniej widać inspiracje melodyjnym shoegaze, od którego niedaleko do sceny noise. W tym miejscu można dorzucić fakt, że Page Hamilton jeszcze przed Band Of Susans grywał sztuki u współczesnego kompozytora Glenna Branki (podobnie jak chłopaki z Sonic Youth), gdzie nauczył się grywać te szorstkie fakturowo, gęste gitary. Na „Born Annoying” jak właściwie na żadnym albumie grupy można usłyszeć, że gitarzysta nadal ma to we krwi (np. „Geisha to Go”, „Rumble”, „No Nicky No”), bo z czasem „elementu hałasującego” w dyskografii grupy było coraz mniej.
„Born Annoying” to obraz, w jaki sposób kształtował się styl muzyczny bardzo wpływowego zespołu na współczesną muzykę rockową. Oczywiście pomimo wartości historycznych, utwory na tym wydawnictwie są naprawdę niezłe, wciągające i przede wszystkim nie są powtarzalne, co było pewną ułomnością późniejszych albumów.

Kwestionariusz:
1. Najlepszy moment: Shirley MacLaine oraz BA (1993)
2. Najgorszy moment: Nie ma ewidentnych nizin
3. Analogia z innymi element kultury: Utwór tytułowy o człowieku z wielkim ego.
4. Skojarzenia muzyczne: Glenn Branca, Sonic Youth, Big Black, Melvins, Band Of Susans
5. Pasuje jako ścieżka dźwiękowa do: nocy na dworcu towarowym pośród zardzewiałych lokomotyw i stosów szyn.
6. Ciekawostka: Uwaga dowcip! Jaka jest ulubiona ryba Page’a Hamiltona? – Mintaj.
7. Na dokładkę okładka: Jeśli ktoś nie rozumie przekazu okładki to podpowiadam: Imadło = Metal

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz