wtorek, 20 stycznia 2015

89. Pippin: Mission Of Burma, Vs.


Ocena: * * * * 1/4

Na dzień dobry oddajmy głos polskiej Wikipedii: Ścisłe zdefiniowanie pojęcia post-punk jest niemożliwe. Dodatkowy problem sprawia rozgraniczenie post-punka od nowej fali.
Nie ukrywam, że sam mam z tym rozróżnieniem problem, co nie zmienia faktu, że gatunek (gatunki) ten sprawia mi radość wielką. Dla własnych potrzeb, choć nie z własnego pomysłu, zwykłem ów zbiór postpunku z nową falą nazywać eterem, od tytułu jednego ze sztandarowych utworów jednej ze sztandarowych grup nurtu. Skoro wkroczyliśmy poniekąd na grunt chemii, zastanówmy się, jakich składowych należy użyć, by uzyskać eter o odpowiednim nasyceniu i mocy.
Weźmy więc pesymizm Joy Division, melancholię późniejszego The Cure, melodie Buzzcocks, literackie ambicje The Fall, bas Public Image Ltd., gitarę Television, bębny Gang Of Four i zobaczmy, co nam z tego wyjdzie.
Nie twierdzę kategorycznie, że wyjdzie właśnie Mission Of Burma, ale pewnie coś w pobliżu. Bo na przykład smutku i doliny tu raczej mało. W powyższej wyliczance celowo pominąłem Wire, do którego chłopaki zdają się przejawiać największe podobieństwo. A jeśli jeszcze do czegoś porównywać – to dość blisko tu do bardziej melodyjnego Sonic Youth, a jeśli chodzi o wokal, to gdybyście mi powiedzieli, że słucham nieznanych archiwów Fugazi, może i bym uwierzył.
Krzywdzące jednakże byłoby określanie Mission Of Burma wyłącznie w odniesieniu do innych wielkich nowej fali. Grupie nie brakowało niczego, a jeśli nie jest dziś wymieniana jednym tchem z tamtymi, to już smutny splot kolei losu. Posłuchajcie „Vs.” - jego brzmienia gitar, jego nienachalnych, ale niezaprzeczalnie chwytliwych melodii, jego motorycznego basu. Bo słuchajcie i zważcie u siebie: jeżeli nie ruszają Was połamane rytmy „Mica”, przebojowość „Fun World” czy niepokój „Trem Two” - być może to tylko kwestia gustu. Ale jest też niebezpieczna, niezerowa szansa, że przyczepiło się do Was podobne uszkodzenie słuchu, jakiego po nagraniu tej płyty nabawił się Roger Miller. 
Kwestionariusz:
1. Najlepszy moment: „Fun World”? „Trem Two”? A może jednak „That's How I Escaped My Certain Fate”?
2. Najgorszy moment: Brak dalszej kariery.
3. Analogia z innymi elementami kultury: Amerykańska alternatywa lat osiemdziesiątych to w ogóle temat na sążnistą księgę.
4. Skojarzenia muzyczne: Eter.
5. Pasuje jako ścieżka dźwiękowa do: Escaping from Certain Fate.
6. Ciekawostka: Odrodzili się w początku obecnego tysiąclecia, ale nie wiedzieć dlaczego nie nazwali się Mission Of Myanmar.
7. Na dokładkę okładka: Zielono mam w głowie i fiołki w niej kwitną.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz