****
Zadanie
domowe trudne. Bo jak tu się mądrować, skoro znajomość
zagadnienia mizerna? Nie do końca jednak. "The Low End Theory",
wydane w 1991 roku przez A Tribe Called Quest, to kawał
ponadstylistycznej wolty, która choć z rapem ma wiele wspólnego,
to jednak wyskakuje z tej podziałki elegancko i staje się czymś o
wiele bardziej apetycznym dla zwykłego zjadacza chleba. Tyle tytułem
wstępu.
Zawartość
albumu skrótowo i tendencyjnie rozpinam pomiędzy czterema filarami. Puls, bas, groove, rytm.
Cztery elementy składowe tego albumu, to baza i esencja "The
Low End Theory". A nad nimi jest jeszcze coś, co łączy w całość te wymienione wcześniej elementy: muzykalność. Wszystko to przejawia się nie
tylko w warstwie rytmicznej, jeno w każdym aspekcie dźwiękowym tej
płyty. Każdy dźwięk, wszystkie sample dobrane tak, żeby bujało.
Bo jak inaczej? Skoro tłusty kontrabas wylewa się z głośnika,
bęben choć prosty również naoliwiony. Do tego rytmiczne rapsy,
które brzmią cholernie muzykalnie. Nie szybkostrzelna nawijka, tylko wyważone i fajnie zrytmizowane partie wyrzucane przez osobników o niezwykle ciekawych głosach. No i to wszystko obudowujemy
smakołykami, które pełnią równie istotną rolę co wspomniane przed momentem części składowe. Saxy, trąbki, klawisze, gitary, sample... Nie ma się co
oszukiwać, pod tymi wszystkimi nawijkami i rytmami kryją się
również piosenki. Wpadające w ucho, są melodyjne. Umiejętne
połączenie tego wszystkiego gwarantuje niezwykle klimatyczną
produkcję. Ponadstylistyczną, ugotowaną na rapowej bazie, z potężnym dodatkiem jazzowych przypraw, ale
pełną wycieczek w świat soulu, czasem dubu i rocka. Otwarta
głowa twórcy i odbiorcy to podstawa. Świetna, niezwykle kolorowa muzyka do
przełamywania własnych ograniczeń. A pisanie ostatecznie wyszło
bardzo gładko, choć niezbyt rozwlekle. Ale to w końcu rozpoznanie przy którym nie ma co
kozaczyć.
Kwestionariusz:
1.
Najlepszy moment: Basy.
2.
Najgorszy moment: 1. Truizmy
zawsze dobre. Nie ma złej muzyki, są tylko źli wykonawcy. 2.
Świetnie się słuchało, trudno się pisało.
3.
Analogia z innymi elementami kultury: Black
Nr. 1?
4.
Skojarzenia muzyczne: Rapsy
łamane jazzem. Na wysokim poziomie.
5.
Pasuje jako ścieżka dźwiękowa do: zakupu
kontrabasu.
6.
Ciekawostka: Kiedyś siłą
zostałem zmuszony do słuchania tego albumu. Przy okazji tej
recenzji presja się powtórzyła. Wreszcie zażarło tak jak
powinno.
7.
Na dokładkę okładka:
Black Nr. 1?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz