***2/3
Skąd wziął
gitarę? Ukradł... No dobra, słaby żarcik na początek musi być.
Niemniej jednak moje pytanie nadal jest zasadne. Agadez to środek
Nigru, a środek nigru pełen jest niczego, czyli wszechogarniającej,
gorącej i bezkresnej pustyni. No dobra, nie ma co drążyć.
Do rzeczy
jednak: pierwsza część "Guitars From Agadez Vol. 2" to
taki zapis tego, co może dziać się na głównym placu handlowym
wspomnianego miasta. Są rozmowy, jest granie na gitarze, są
etniczne śpiewy, bębenki radośnie pląsają po kanałach. Obok
handluje się skórami, orzeszkami ziemnymi, proso i sorgo. Kawałek
dalej wydobywa się uran. Dzień jak co dzień. Jedziemy zatem
etnicznie, ale nie jakoś kompletnie z czapy. To wszystko trzyma się
jak najbardziej klasycznego wiosłowania i muzykowania. Wokalizy też
jadą w bardzo przyjemny sposób, bez zawodzenia muezzinów i innych
karkołomnych historii wokalnych charakterystycznych dla muzyki
świata różnych stron. I teraz pytanie: czy to samoczynnie z
wnętrza Afryki wyszło, czy też jest to coś, co kiedyś wyszło, a
teraz wróciło i znów zakwitło?
Druga strona
zmienia nieco oblicze. Okazuje się, że w Agadez jest prąd. Jest
elektryczna gitara, czuć, że są wzmacniacze, bas pulsuje tłusto,
a bębny utwardzają ten groove. Soczyste funkowe granie, jechana w
bardzo prosty sposób, z naciskiem na trans. Wokalizy są, ba, mają
również zadatki na przebojowość. Atmosfera luzackiego dżem
seszyn unosi się nad wszystkim. Tutaj najbardziej widać, że wtręty
etniczne, choć bazowe i nadające charakter całej muzyce, są
wspaniale wkomponowane w improwizowanie europejsko-amerykańskie. To
wszystko brzmi bardzo naturalnie i wydaje się niezwykle bliskie. Bez
etno folku oderwanego od naszego kręgu kulturowego.Omnomnom.
Kurde,
założenie wstępne było takie, że mi się nie spodoba i tyle. A
się spodobało i Tobie drogi czytelniku również radę włączyć
ten materiał. Powinien dogodzić.
Kwestionariusz:
1.
Najlepszy moment: Zajebiście
płyną te dźwięki. Jechałbym przez pustynię.
2.
Najgorszy moment: Jak w Polsce są upały, to dla mnie zawsze
jest najgorszy moment. 24 stopnie, to idealna temperatura.
3.
Analogia z innymi elementami kultury: Czy w czarnej Afryce
potrafią napieprzać w gitary jak Bad Brains?
5. Pasuje
jako ścieżka dźwiękowa do: Jakiś trip na południe. I to
raczej dość odległe.
6.
Ciekawostka: Już dziś pewnie
nikt nie pamięta, ale jak Korwin Krul dał w twarz Boniemu, to nigdy
nie zapomnę. Niech na pamiątkę tego, te słowa tu zostaną.
7. Na
dokładkę okładka: Jest
gorąco, to jeszcze się ciepło ubiorę. ROR.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz