Ocena: * * *
Paweł „Kelner” Rozwadowski pcha historię Deutera już od ponad 30 lat.
Pomimo wielu przerw w działalności i jednego albumu studyjnego nagranego „w epoce”
zespół, jak i wspomniany wokalista zdołali zapracować na status polskiej legendy punk rocka.
Materiał pozostawiony po zeszłowiecznej działalności Deutera to poza wspomnianym albumem
„1987” głównie nagrania archiwalne i bootlegi koncertowe o mocno podejrzanej
jakości dźwięku.
„3 maja 1987 koncert / Rozruchy” jakością nie błyszczy ale
jest całkiem bezboleśnie „słuchalny” a w pewnych rejestrach nawet „analogowo”
przyjemny. Kuleje miks. Drugi głos nie dość, że fałszujący to zdecydowanie za
głośny, podobnie jak proporcje w ścieżkach parapetu. Nie ma się oczywiście
czego czepiać, materiał zgrywany pewnie bezpośrednio z taśmy i o jakimś
remiksie nie ma mowy. Limitowany i archiwalny charakter wydawnictwa
usprawiedliwia jakość nagrań.
Ówczesne wcielenie Deutera wydaje się być
najmniej „punkowym” ze wszystkich jego składów. Wykony wychodzą poza proste
garażowe granie zahaczając o funk – rockowy feeling jak np. w „Ja kosmita – nie
rozumiem” czy „Jak długo będą gadać”. W „Taki długi czas” skojarzenia biegną w
kierunku The Doors i The Smiths. Fajny nowofalowy puls niezgrabnie ożeniony
jest z banalnym hardrockiem w „Czekać na światła blask” a „Droga Wojownika”
zagrana jest wyjątkowo gładko uwypuklając przebojowość numeru. Indywidualna
grawitacja instrumentalistów w różnych kierunkach widoczna jest jak na dłoni.
Koncertowych
smaczków jest tu jak na lekarstwo jak np. krótkie popisy solowe albo ciekawy
monolog – nawijka Kelnera w trakcie utworu na temat zatrzymania przez Milicję
(„(…)on powiedział, że takie jest zarządzenie: na przystanku autobusowym nie
wolno stać”). Swoja drogą ciekawe czy jest to jakaś namiastka wczesnych improwizowanych występów Kelnera? Chciałoby się więcej.
Rozstrzał stylistyczny i
pewnie niedociągnięcia wykonawcze rekompensuje zestaw żelaznych hitów
Deutera z świetnymi tekstami, w których bardziej przygniatający wydaje
się obraz społeczeństwa socjalistycznego niż samej komunistycznej władzy. Uczciwe
wydawnictwo dla zainteresowanych.
Kwestionariusz:
1. Najlepszy moment: Fala + Kaczorowski.
2. Najgorszy moment: brak
zdecydowanego kierunku.
3. Analogia z
innymi element kultury: różowe lata ’80.
4. Skojarzenia muzyczne: wstęp z „Kosmity”
kojarzy mi się z „Kalibrowym” rapowaniem.
5. Pasuje jako ścieżka dźwiękowa do:
spacer po Warszawie.
6. Ciekawostka: Mój ulubiony album Deutera nie jest
albumem Deutera
7. Na dokładkę okładka: Dramatyczna. Krew. Zomo pałuje gościa z
irokezem? Słabe fhuj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz