
Ocena: * * * 1/3
Mówienie o nich jak o post-grunge’owcach nie uważam za stuprocentowo
trafne. Osobiście nawet odbieram to lekko obraźliwie mając w głowie obraz
mięczaków z Puddle of Muld, czy tego meczybułę Rossdale’a z Bush. W ogóle ten
band kojarzy mi się z niezbyt fajnymi szufladkami typu „collage rock”. Mimo
tych uprzedzeń darzę ich wielką sympatia a płytę „Throwing Copper” ostro
zdzierałem na taśmie wiele lat temu.
Miło słucha się tego po latach. A już bardzo miło posłuchać
mainstreamowej muzyki, która mimo wszystko nie jest emocjonalną wydmuszką tak jak
współczesne produkcje tego typu. „Throwing Copper” to dowód na to, że były
czasy gdzie piosenki pop pisali ludzie z mięsa a nie kasy fiskalne podpięte do
algorytmów sieci neuronowych decydujących o parametrach utworu. Mamy tu
wszystkie główno-nurtowe ingrediencje, jak gwałtowne zmiany dynamiki („All Over You”), wzruszające melodie („Lightning Crashes”) czy trochę pazura („Stage”).
Jest nawet gwizdana melodia przewodnia („Waitress”) i programowo
melodramatyczne teksty. Mógł bardzo
łatwo wyjść z tego banał i kicz, ale tak się nie stało. I nie wierzę, że jest
to sprawa wyłącznie indywidualnego gustu muzycznego patrząc na gigantyczną
sprzedaż płyty w samych USA (To właśnie dzięki „Throwing Copper” Live wskoczył
do mainstreamu, będąc cały czas jedną stopą poza nurtem).
Po latach zauważam, że dobroć tej płyty płynie – oprócz zajebiście
przebojowych piosenek – z tego, że zespołowi udało się uniknąć wrażenia
muzycznej wtórności pomimo tego, że wszystkie elementy piosenek są zupełnie nie
odkrywcze. Od tego grunge’u tez bym się raz na zawsze odczepił, nawet jeśli
gdzieś tam perłowy dżem zapachnie (najbardziej w „White, Discussion”).
Inspiracje Kowalczyka są szersze i zdecydowanie bardziej czuć zacnego ducha
rockowej alternatywy przełomu lat 80/90 jak np. R.E.M..
Trochę obawiam się, że płyta po latach w szerszym odbiorze mogła się mocno
postarzeć i może brzmieć jak coś z innej epoki, ale to już wina współczesnego napompowanego
pop/rocka.
Kwestionariusz:
1. Najlepszy moment: „Lightning Crashes”, ukryty utwór „Horses”
2. Najgorszy moment: Zespół
nigdy nie zdołał przeskoczyć wysokiej poprzeczki wywindowanej przez „Throwing
Copper”.
3. Analogia z innymi element
kultury: bohaterem T.B.D
(Tibetan Book of The Dead) jest A.L. Huxley, pisarz o kontrowersyjnym
życiorysie, autor „Brave New Word”
4. Skojarzenia muzyczne: z cyklu dziwne - „Pillar of Davidson”
kojarzy mi się z „Szałem niebieskich ciał” Maanamu.
5. Pasuje jako ścieżka
dźwiękowa do: masz 15 lat, słuchasz
sobie z dziewczyną i jest ci dobrze, czyli zupełnie inaczej niż teraz
6. Ciekawostka: Zgubiłem tą płytę ale ją znalazłem. Kurwa,
ależ to ciekawe!
7. Na dokładkę okładka: Wspaniały
obraz. Człowiek, wiara, pokuszenie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz