poniedziałek, 16 maja 2011

02. pilot kameleon: Aya RL, "Niebieska"

Ocena: * *

W połowie lat osiemdziesiątych w Polsce zostały wydane dwie znaczące płyty, których kolorystykę zdominowała barwa czerwona. Mam na myśli debiutanckie albumy Siekiery oraz Ayi RL. Obie, pomimo swej jednobarwności, niosły ze sobą wielość muzycznych pomysłów. Kilka lat później przy drugiej płycie Aya RL postanowiła pozostać przy jednolitej kolorystyce i za kolor dominujący obrała niebieski. Efekt niestety pozostawiał wiele do życzenia.
Drugi album Ayi RL to dla mnie jedno z większych rozczarowań muzycznej sceny lat osiemdziesiątych. Po odkrywczym i nowatorskim materiale zespół nie potrafił stworzyć dzieła o podobnej sile wyrazu. Słuchacze otrzymali natomiast prawie 40 minut materiału przez który w zasadzie trudno przebrnąć. Całość można oddać za pomocą równania: „Czerwona” Aya RL minus inwencja, nowatorstwo, co daje „Niebieską” Ayę RL. Redukcja wartościowych elementów wzmocniona wyraźną chęcią tworzenia hitów daje efekt odwrotny od zamierzonego. Zespół prezentuje niezbyt interesującą mieszankę nowych brzmień, nieciekawych tekstów oraz swoistych antyprzebojów. To ostatnie słowo jest nacechowane pejoratywnie. Kolejnym elementem tej męczącej układanki jest brzmienie. W przypadku poprzedniej płyty mocno archaiczne, ale zrobione z pomysłem i dzięki temu unikalne oraz wciągające. Nietypowe podejście zaowocowało brzmieniem, które się nie zestarzało. „Niebieska” płyta pokazuje już wpływy „nowoczesności”, którą ząb czasu naruszył bez większego trudu. Czysto, klarownie, bez charakteru, typowo dla takiej muzyki tamtego okresu. Dzięki tym wszystkim zabiegom album jest idealnym przykładem muzyki tamtych czasów pozbawionych walorów, które pozwalałyby mu funkcjonować dziś. „Niebieska” płyta jest dla dzisiejszego słuchacza właściwie martwa.


Kwestionariusz:

1. Najlepszy moment: Wyciągnięcie płyty z odtwarzacza.
2. Najgorszy moment: Potężny prawy sierpowy na koniec. „Prinsie serce”. Cały utwór zanurzony jest w głębokim mule murzyńskiej muzyki tworzonej przez słowiańską brać. Swoisty drogowskaz dla wielu polskich artystów w latach dziewięćdziesiątych.
3. Analogia z innymi elementami kultury: Ta muzyka pasowałaby jako soundtrack do filmu „Czarne słońca”. Kult wysiada.
4. Skojarzenia muzyczne: Lekki industrial rock oraz późniejsze dokonania Pawła Kukiza, które tutaj nie są jeszcze wysycone wiejskim ornamentem.
5. Kontekst. Po Ayi Kukiz odpłynął w polski pseudo folklor i odniósł komercyjny sukces, Czerniawski z Ayą eksplorował etno elektronikę i zniknął gdzieś w odmętach następnych płyt.
6. Ciekawostka. Igor Czerniawski stawia album „niebieski” ponad „czerwonym”. („Tylko Rock”, 2/1995)
7. Na dokładkę okładka. „Czerwoną” („Songs For The Deaf”) i „niebieską” („Rated R”) płytę ma na swoim koncie również zespół Queens Of The Stone Age. W tym wypadku jednak „niebieska” jest dziełem wybitnym, natomiast „czerwona” niewiele mu ustępuje. Nieco inaczej jest w wypadku King Crimson. Pierwsza część kolorowej trylogii wyznaczała nowe szlaki, natomiast druga utrzymywała zdobyte wcześniej pozycje. O porażce nie ma mowy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz