wtorek, 18 lutego 2014

70. Basik: Brygada Kryzys, "Live In Remont '93"


* * * *

Troche dziwnie, lecz na wstępie należy chyba podziękować wszystkim internetowym złoczyńcom, torrentom, youtube’om i róznym pirackim bloggersom. Paradoksalnie, gdyby nie nielegalne źródła, ta płyta właściwie istniała by tylko w głowach garstki już-wkrótce lub już siwiejących posiadaczy kaset. W głowach, bo taśmy pewnie dawno powciągane przez wiecznie głodne magnetofony, złożone w harmonijkę albo rozmagnetyzowane. Płyta ukazała się w 1996r. wyłącznie na kasecie i po dziś dzień nie doczekała się wznowienia. Wznowiła się więc sama w wirtualnej rzeczywistości. W przypadku wielu polskich wykonawców pewnie nie byłoby żalu, ale jeśli chodzi o Brygadę Kryzys brak oficjalnych reedycji irytuje i rozczarowuje. A materiał na tej koncertówie przecież ocieka dobrocią.
Mimo średniej jakości, jest tu organiczne życie jakiego moim zdaniem zabrakło na źle wyprodukowanym, płaskim studyjnym „Cosmopolis”. Połączenie zgrabnego i bardzo przebojowego stylu Lipińskiego i kosmicznych poszukiwań gitarowych Bryla najlepiej rozwija się w temperaturze 36.6 stopni Celsjusza. Koncert z radia „Trójki” wydany niedawno po dwudziestu latach od koncertu w Remoncie to bardzo sympatyczny akcent, ale nie ma się co oszukiwać, że jest to pozycja wysoko satysfakcjonujacą. Atmosferę i przyjacielskiego ducha koncertu z Remontu po prostu się czuje. Tak zupełnie intuicyjnie, gładko. Dużo tu spontanicznych dźwięków, pomyłek, naturalnych krzywizn dodających autentyzmu i nieprzewidywalności. Liderzy, absolutnie wyluzowani serwują mocno „przysmażone” abstrakcyjne i niespieszne dialogi pomiędzy utworami. Całość kończy się, a właściwie urywa po zaledwie 37 minutach, choć nie wierzę, że jest to cały materiał zagrany w dniu koncertu… niedosyt pozostaje, wręcz w opozycji do napompowania „Cosmopolis”.
 „Czarny” debiut Brygady Kryzys z 1982 r. otoczony jest słusznym kultem, ale to co prezentował zespół na początku lat 90. to również niezwykle oryginalne, natchnione rękami dwóch silnych indywidualistów granie. Trzeba dodać, że również całkiem przebojowe, o czym media średnio pamiętają. Koncert z Remontu to obraz muzyki i muzyków w pełnej harmonii ze sobą i z otoczeniem. Przydałoby się tą spójność zaakcentować krążkiem. Dało się z Fotoness, dało się z wczesnym Izraelem brzmiącym jak odkurzacz Predom na pełnej mocy, więc wierzę, że i ten album nie zostanie pominięty.
Kwestionariusz:
1. Najlepszy moment: „To co czujesz” 
2. Najgorszy moment: Vivian Quarcoo w chórkach po raz kolejny drażni ucho, poza tym słaby „Take My Hand”, w którym na chwilę siada atmosfera. 
3. Analogia z innymi element kultury: Zarejestrowany koncert upamiętniał wprowadzenie w Polsce stanu wojennego. Te specjalne koncerty pod hasłem „Stanik” odbywały się w Remoncie w latach 1992-94. 
4. Skojarzenia muzyczne: Tilt, Izrael, Kryzys. 
5. Pasuje jako ścieżka dźwiękowa do: Nadgodziny, nie masz życia. 
6. Ciekawostka: Oczywiście poprawnie powinno być „Live at Remont”. 
7. Na dokładkę okładka: Zdaje się, że to kolejny anarchistyczno post-apokaliptyczny kolaż DIY Brylewskiego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz