wtorek, 21 sierpnia 2012

32. Pippin: Sausage, Riddles Are Abound Tonight


Ocena: * * * 1/2

Dla większości nie siedzącej głęboko w temacie, po płycie „Pork Soda”, kolejnym wydawnictwem Primusa jest „Tales from the Punchbowl”. W sumie – sama prawda, ale oto ciekawostka dla bardziej dociekliwych. Album, który ukazał się pomiędzy tamtymi dwoma i, mimo że sygnowany inną nazwą, spokojnie może stać pomiędzy nimi na półce.
Efemeryczna grupa Sausage nie była jakimś tam tylko projektem pobocznym Lesa Claypoola, lecz powrotem do Primusowych początków. Bo oto w składzie powracają przedpotopowi weterani – Jay Lane i Todd Huth. Mało tego, przecież pierwotnie Primus nazywał się właśnie Sausage.
A jak Claypool – to Claypool. Istnieją zespoły, które kojarzą się przede wszystkim z jedną postacią. Czasem z powodów muzycznych (jak, dajmy na to, King Crimson – wiadomo, ten zespół to Robert Fripp), czasem niekoniecznie (dla większości pewnie pierwszym skojarzeniem z Big Cycem jest Krzysztof Skiba, choć osobnik ów w aspekcie czysto wykonawczym znaczenie w tej grupie pełni marginalne). Takim zespołem jest Primus, który najczęściej odbierany jest tożsamo z rzeczonym Claypoolem. Słusznie czy nie, ale nie da się ukryć – Sausage to właściwie twór bardzo bliski Primusa, różnice są tu naprawdę mikroskopijne.
Czyli bas Claypoola i głos Claypoola. To najkrótsza charakterystyka płyty „Riddles are Abound Tonight”. Bas kojarzący się jednoznacznie z funkiem, chociaż kto głębiej się wsłucha ten wie, że Les swoich sposobów grania na tym instrumencie ma około miliona. Jak mocno nie staraliby się koledzy Huth i Lane (a starają się, owszem – posłuchajcie choćby krótkich zdawkowych riffów w „Prelude to Fear” czy wręcz noisowej końcówki „Here’s to the Man”), Claypool ich swą grą, a może i osobowością, przytłacza. I śpiewa też po swojemu – raz mruknie, raz pobełkocze, kiedy indziej pozawodzi knajpianie i nie będzie ukrywał wszechobecnego nastroju zgrywy i luzu.
Primusowi maniacy płyty tej zlekceważyć nie mogą. Mniej zainteresowanym tematem wystarczą albumy kapeli podstawowej, nic nowego tu bowiem nie znajdą.

Kwestionariusz:
1. Najlepszy moment: Kanonada pekrusyjna na minutę przed końcem „Here’s to the Man”.
2. Najgorszy moment: Zabierzcie mi drugą połowę rozwlekłego „Girls for single Men”.
3. Analogia z innymi elementami kultury: The Seminiferous Tubloidial Buttnoids – taką nazwą określił grupę Butt-Head, gdy razem z Beavisem obejrzeli teledysk do utworu, który dał tytuł płycie.
4. Skojarzenia muzyczne: Primus. Zaskoczeni?
5. Pasuje jako ścieżka dźwiękowa do: Kiełbasa – czyli grillik, wakacje, browarek.
6. Ciekawostka: W podziale świata na Polskę i resztę istnieją po obu stronach zespoły bliźniacze ze względu na nazwę. Jak Kult i The Cult. Bliźniakiem nie, ale bliskim krewnym Sausage będzie w takim razie grupa Kabanos, twórcy takich hitów jak „Dostał Pierre dolca” czy „Świnie w pierzynie”.
7. Na dokładkę okładka: Monty Python, jak pragnę zdrowia!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz