Pan zgadnie? A Pani? Pani
może wie, co to za płyta?
Potężny wstęp.
Rytmiczne bębny, bardzo plemienne, gitara dygocze, wierci, generuje
zgiełk. I ten niewzruszony wokal. Tak bardzo monotonny, tak bardzo
charakterystyczny. Drugie w kolejności jest apokaliptyczne disco,
pędzi przed siebie, pulsuje czarnym światłem. A im dalej, tym
coraz ciemniej i zimniej. Przez te dziewięć kawałków poruszamy
się do kresu, coraz bliżej jest śmierć, która przytuliła
jednego z członków zespołu. Post punk w esencjonalnym wykonaniu,
genialny producent, doskonałe piosenki, wzorzec smutku i
odosobnienia. Czy można było pójść dalej? Chyba jednak nie, więc
tragedia ładnie zwieńczyła krótką działalność tego zespołu.
Została żona, córka, kochanka i koledzy z zespołu, którzy poszli
inną drogą. Starą się nie dało.
Kwestionariusz:
1.
Najlepszy moment: całość
genialna, ale wyróżniam dwa ostatnie utwory.
2.
Najgorszy moment: dziejowe
płyty mają to do siebie, że nie mają najgorszych momentów.
3.
Analogia z innymi elementami kultury:
4.
Skojarzenia muzyczne: jeden
z najbardziej wpływowych zespołów w kosmosie.
5.
Pasuje jako ścieżka dźwiękowa do: odczytywania
testamentu.
6.
Ciekawostka: Zgadłeś?
7.
Na dokładkę okładka: Rzeźba,
kwiat, kamień.
Closer
OdpowiedzUsuń