sobota, 31 grudnia 2011

17. Basik: Alexisonfire, "Crisis"

Alexisonfire - Crisis

Ocena: * * 3/4

Melodyjny Hardcore? Eee tam. Kto oglądał MTV 2 parę lat temu wie, o co chodzi. Pędzące riffy, lekko rozpaczliwy głos wokalisty (czasem ryknie), dużo łatwych melodii i produkcyjna polerka. Teledyski z mnóstwem płomieni, deszczem w slo-motion i nastolatkami ze sztucznymi zarostami. Emo, screamo? Coś wam świta? Alexisonfire to ogólnie rzecz biorąc „urockowiony” pop jak się patrzy, ale przecież to nie jest wada. Wadliwy jest sam gatunek, który - jak odnoszę wrażenie - zaczął wyśmienicie, potknął się parę razy o swoją za nisko zaczesaną grzywkę i wywinął orła w komediowym stylu. Szczęśliwie „Crisis” zlokalizowało się gdzieś w połowie drogi pomiędzy Pismem Świętym gatunku, czyli „The Shape Of Punk To Come” Refused a „epic fails” typu My Chem i Lost Prophets.
Wstydu nie ma, ale dużych emocji również. Kompozycje na „Crisis” są dobrze napisane, każdy numer właściwie wyróżnia się jakimś patentem. Generalnie słychać, że nie jest to pierwszy lepszy płaczliwy zespół z dupy. Melodie wchodzą bez masła („This Could Be Anywhere In The World”, “Boiled Frogs”, „We are The End”), choć zdarza się zaskoczyć jakąś nieoczywistą progresją akordów (refren „Mailbox Arson”). Raz grają wolniej i bardziej klimatycznie („You Burn First”), gdzie indziej dynamicznie, punkrockowo („We are The Sound”), ale nad wszystkim zawsze rządzi linia wokalna. Alexisonfire stara się z wszystkich sił, żeby ich kompozycje były interesujące, wciągające. Widać, że wyciskają ostatnie soki z gatunku, który już dawno powinien zgnić albo uschnąć.
Przyzwoity album, słuchało się fajnie, choć tym, którzy nadużywają nadal słowa „komercha” nie polecam. Szczególnie, że „Alxis na ruszcie” to zespół bardzo łatwy do wyszydzenia poprzez wszelakie pokrewieństwa i dzielenie jednej sceny z emo-gejami i innymi rockowymi płaczkami.

Kwestionariusz:
1. Najlepszy moment: Najbardziej popowy ”This Could Be Aywhere In The World” oraz popowy najmniej, czyli “You Burn First”
2. Najgorszy moment: miał dopiero nadejść
3. Analogia z innymi element kultury: Alexis Fire, aktorka w wiekopomnych obrazach takich jak „Foot Fetish Fantasies 6” oraz „Pussy Party 2”. Czas nadrobić zaległości kinowe.
4. Skojarzenia muzyczne: Refused dla grzecznych (nawet riff zerżnęli z „New Noise” w „Crisis”), Thursday, Funeral For A Friend (tak źle nie jest).
5. Pasuje jako ścieżka dźwiękowa do: Jakbym kierował tramwajem w Krakowie to byłby to niezły podkład (pod szyny).
6. Ciekawostka: Pamiętam jak dawno temu pierwszy raz widziałem klip do „This Could Be…”. W głowie szybko ułożyłem sobie jednowyrazową recenzję całego albumu. To nie było fajne słowo. Okazało się, że jak mam kontekst całego albumu i nie widzę tego, co się wyprawia na ekranie potrafię napisać bardziej przychylny tekst.
7. Na dokładkę okładka: Czy to nie dłonie Alexis F. po ciężkim dniu na planie filmowym?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz