Ocena: * 1/2
Kanada dała muzyce między innymi Leonarda Cohena, Neila Younga, Nomeansno i Voivod (kolejność chronologiczna) by nie wspominać już kultowców z Blasphemy. Jak również Alexisonfire. No niestety. Mógłbym teraz słuchać Mingusa, Morbid Angel albo Massive Attack. A tak...
Ale do rzeczy - panowie z Alexisonfire pochodzą jak się rzekło z Kanady i grają melodyjne post-hardcore. No właśnie - post-hardcore już samo w sobie brzmi niepokojąco i skłania do omijania płyty szerokim łukiem. A dodanie do zarzutów podejrzeń o melodyjność sprawia, ze nabieram złych przeczuć.
Zespół chciał zawrzeć w swojej muzyce zarówno wykop jak i melodię. Skoro Faith No More mogli to czemu by nie... Niestety to nie ta liga. Kanadyjczycy nie dali rady i ich utwory bałaganiarsko rozpadają się na fragmenty ciężkie (w zamierzeniu zaledwie) i agresywne (w ich wyobrażeniu) oraz nieprzystające do nich melodyjne elementy. Te z kolei są mdłe i nieciekawe co nie dodaje piosenkom uroku.
Płycie wyraźnie i rozpaczliwe brakuje pomysłu czy chociażby życia. Na domiar złego partie wokalne dotknięte są podobnym dualizmem. Obie tendencje są tyleż odmienne co równie chybione. W ostrzejszych partiach wokalista brzmi tak żałośnie i rozpaczliwie jakby właśnie dławił się kotletem sojowym. Do lżejszych części przygotował odpowiednio anemiczną i nieprzekonywującą manierę.
Nie będę się dłużej pastwił nad ta płytą - nieznośnie i nieodwołalnie nijaka. Na dobrą sprawę nie zasłużyła na tak niską ocenę, ale jestem totalnie niegodziwy i chyba odgrywam na biedakach swe frustracje.
Żeby trochę złagodzić tą dawkę negatywnej energii, na koniec dowcip.
Przybiegają dzieci do mamy i krzyczą:
- Mamo, mamo, tata się powiesił w piwnicy!
Zdenerwowana i przerażona matka rzuca prasowanie i zbiega wraz z dziećmi do piwnicy, ale niczego nie zauważa.
A dzieci na to:
- Prima aprilis! Nie w piwnicy, tylko na strychu...
Kwestionariusz:
1. Najlepszy moment: słodka cisza po zakończeniu płyty.
2. Najgorszy moment: całość jest mizerna, ale wokale to już cios poniżej pasa.
3. Analogia z innymi element kultury: nazwę zespołu zainspirowała Alexis Fire - jedyna na świecie (ponoć) striptizerka i kobieta-guma w jednej osobie.
4. Skojarzenia muzyczne: nic dobrego.
5. Pasuje jako ścieżka dźwiękowa do: plucia jadem.
6. Ciekawostka: zarówno utwór tytułowy jak i oprawa graficzna w (w tym 3 różne wersje okładki) zainspirowane są katastrofalną śnieżyca z 1977 roku (http://en.wikipedia.org/wiki/Great_Lakes_Blizzard_of_1977).
7. Na dokładkę okładka: obawiam się, że wyczerpałem już temat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz