Ocena: **1/2
Bardzo zwiewnie i eterycznie prezentuje się „Work (work, work)”, drugi album Australijczyków z HTRK. Zawartość sprowadza się do niezwykle stonowanej i eleganckiej do bólu elektroniki, która swoją obecnością nie przeszkadza słuchaczowi oraz wprost idealnie sprawdza się w roli eleganckiego tła. Delikatne, minimalistyczne podkłady, kobiecy wokal, czasem jakiś dyskretny zgrzyt. Konkretne zarzuty? Proszę bardzo. Najbardziej bolesne są fragmenty budzące skojarzenia z dorobkiem… Enigmy. Brr… Można też porównywać niektóre utwory do twórczości Depeche Mode z okresu „Exciter”. Analogie do muzyki Brytyjczyków wypadają niestety niekorzystnie dla HTRK. Są wyjątki od tej reguły. „Eat Yr Heart” budzi skojarzenia z Cocteau Twins, ale w tym wypadku kompozycja broni się na całej długości. Na „Work (work, work)” brakuje jednak iskry, która z materiału przeciętnego pozwoliłaby przenieść muzykę o jeden poziom wyżej. Czegoś, czego można doświadczyć słuchając „Marry Me Tonight”, pierwszej płyty tego zespołu. Jest tam więcej nerwu, dysonanse pojawiają się w większej ilości, muzyka z tamtego albumu nie nudzi. Może to nieoceniony Rowland S. Howard swoją producencką kuratelą sprawił, że debiutancki album jest bardziej intrygujący? A może obecność Seana Stewarda, który na własne życzenie nie dożył czasów drugiej płyty?
Jest jednak jeszcze druga strona medalu. Osobiście nie przepadam za muzyką, jaka wypełnia „Work (work, work)”. Nie jest mnie w stanie zirytować, nie jest mnie w stanie również zahipnotyzować. Pozostawia mnie obojętnym. Nie ma nic gorszego od takiego stanu.
Kwestionariusz:
1. Najlepszy moment: „Eat Yr Heart”.
2. Najgorszy moment: Bezbarwna powłoka pokrywająca właściwie wszystkie utwory na płycie.
3. Analogia z innymi elementami kultury: Udawana i spokojna rzeczywistość w szklanym biurowcu na 76 piętrze.
4. Skojarzenia muzyczne: Depeche Mode i różne triphopy.
5. Pasuje jako ścieżka dźwiękowa do: eleganckiego biura. Tfu…
6. Ciekawostka. W ubiegłym tygodniu formacja zagrała koncert w Krakowie. Kolejny zbieg okoliczności.
7. Na dokładkę okładka. Co to? Włosy? Materiał? Farba na płótnie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz