*****
Wcale nie był najwspanialszym
ekranowym Drakulą. Zdecydowanie wolę w tej roli Maxa Schrecka czy
Christophera Lee. Ale ta twarz, te dziwne oczka, w których było coś
dziwnego, ten wschodnioeuropejski romantyzm. Tego nie miał nikt.
Prawdziwy hrabia. Tragedia w życiu i na ekranie. No i ten kancik na
werblu, gdy wszystko ocieka nie krwią, a dubowymi eksperymentami.
Genialna prostota ocierająca się o prymityw. Grobowy głos i
oczekiwanie na kumulację, której nigdy nie będzie. Najpiękniejszy
pomnik.
Kwestionariusz:
1.
Najlepszy moment: UNDEAD!
2.
Najgorszy moment: Winyl ma dwie
strony, zatem na stronie B też coś trzeba było wrzucić. No i
wrzucili. I choć dobre, to gdzie tam tym drobinkom do strony A?
3.
Analogia z innymi elementami kultury: Taka scena:
4.
Skojarzenia muzyczne: Aaaaaaaaaaaaa.....
5.
Pasuje jako ścieżka dźwiękowa do: Doktor Brew:
6. Ciekawostka: We wszystkich filmach o Drakuli należy zwracać uwagę na to, jak wyartykułowana zostaje poniższa fraza:
7.
Na dokładkę okładka: Świetna,
w klimacie, to jednak nigdy nie zrozumiem, dlaczego nie znalazł się
na niej Bela Lugosi. Taka okładka byłaby świetna:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz