środa, 20 marca 2013

48. Basik: Metal, którego nie musisz się wstydzić

Poza die-hard fanami chyba wszyscy, mają chyba świadomość, jakim obciachem jest słuchanie metalu. Gatunek ten kojarzy się przeciętnemu słuchaczowi z piosenkami o piciu krwi dziewic w pełni księżyca, pieśniami zagrzewającymi do epickiej bitwy na konie, miecze i zaczarowane pioruny albo generalnie śmiertelnie poważnymi inkantacjami do Pana Szatana. Za warstwę instrumentalną dla nie wprawionej pary uszu robią: odkurzacz (black metal) albo pralka (thrash – pranie wstępne, death – pranie zasadniczne, grindcore – wirowanie). Skojarzenia słuszne, lecz częściowo. W każdym, nawet najbardziej kretyńskim gatunku muzycznym znajdą się rzeczy, które można polecić bez żenady. Poniżej subiektywna lista dziesięciu płyt, których nie trzeba ściągać z półki, kiedy w odwiedziny przychodzą krótkowłosi koledzy i koleżanki słuchające Bryana Adamsa albo Billy’ego Joela.

Various Artists – “The Judgment Night: Music From the Motion Picture” (1993)
Mimo wcześniejszych prób mieszania gatunków to właśnie ta ścieżka dźwiękowa przynosi pełnowymiarowy mezalians świata hip hopu z muzyką metalową i rockową. Teraz to już nikogo nie dziwi, ale wtedy zestawienie tych nazw ryło łeb. Efekt końcowy wyjątkowo bezwstydny.

Type O Negative – “Bloody Kisses” (1993)
Metal gotycki, który nie jest obciachowy? Udało się to niewielu. W przypadku Type O Negative to zbyt słabe stwierdzenie bowiem „Bloody Kisses” to absolutne arcydzieło i klasyk gatunku (łącznie z następnym albumem „October Rust”). Mrok, śmierć, erotyka, itd. – kiczu udało się uniknąć dzięki bezpretensjonalnie romantycznemu urokowi Petera Steele i jego poczuciu humoru. Requiescat in pace.

Paradise Lost – "Seals The Sense" (1994)
To również pionierzy metalu gotyckiego ale po naszej stronie Atlantyku. Jest bardziej surowo, agresywnie, ale utwory ozdobiono fantastycznymi melodiami a płyta posiada wyjątkowy nastrój. Na reprezentanta „chlubnego metalu” wybrałem co prawda minialbum, ale wstyd nie sięgnąć po „Draconian Times” wydany rok później.

Prong – "Cleansing" (1994)
Kwadratowe poszatkowane riffy, mechanicznie grająca sekcja rytmiczna to prosty przepis na energetyczny, pchający słuchacza do przodu album. Niezwykle oryginalny styl stworzony przez sam zespół osiąga tu swoje wyżyny.

Sepultura – “Roots” (1996)
Unikalne połączenie ciężkiego grania oraz brazylijskiej muzyki tradycyjnej. Nie mówimy tu o karnawale w Rio ale o muzyce rdzennych Indian. Mocno „perkusyjna” rzecz. Album wytyczał nowe ścieżki w muzyce metalowej, także poprzez sposób produkcji. Obecnie jest to mocno niedocenia płyta Brazylijczyków, częściowo przez to, że młodzieży kojarzy się niesłusznie z nu-metalem a dla starej ekipy metalowców to zbyt duży odchył od normy.
 
Primus nigdy nie nagrał obciachowej płyty, a ta znalazła się tutaj ponieważ jako jedyną mogę przyczepić metalową łatkę. Z jednej strony to ich najcięższych album, z drugiej jest on najbardziej przystępny z całej pokręconej dyskografii zespołu. Z wszystkich płyt Primus, które są właściwie nie do zaszufladkowania, tej właśnie najprościej przykleić etykietkę. Fuzja funku i metalu, albo po prostu muzyki rockowej w krzywym zwierciadle. Komiksowa i zwariowana.
Opeth – “Blackwater Park” (2001)
Zespół ten jest pewnym fenomenem. Pomimo masy mocarnego growlu, i opętanych blastów perkusyjnych słuchają go ludzie, których na co dzień muzyka metalowa przyprawia o ból głowy. Niech to posłuży za najlepszą rekomendację i dowód, że jest to „metal szlachetny”. „Blackwater Park” to wyraźny krok na przód w rozwijaniu stylistyki. Zespół tchnął sporo świeżości zarówno w muzykę metalowową jak i rock progresywny (Nie od dziś wiadomo, że rock progresywny może być równie obciachowy co metal). Metal, który podoba się dziewczynom.

Guess Why – “Road To Horizon” (2001)
Polski a do tego bardzo silny akcent na niniejszej liście. Płyta niemal zapomniana a przecież przełomowa, niezwykle oryginalna i ponadczasowa. Synkretyczna i bardzo „post”. Dowód na talent kompozytorski Perły, który granie niestety odpuścił.
 
Wymyślili na nowo rock/metal progresywny i zniknęli pozostawiając czarną dziurę. Pisząc „progresywny” nie mam na myśli neoprogowców – pretensjonalnych klonów Genesis. Tool to ideologiczna reinkarnacja awangardy rockowej jaką był King Crimson, choć z muzyką legendy nie ma zbyt wiele wspólnego. Mógłbym wstawić na tą listę dowolną pozycję z dyskografii grupy.

The Dillinger Escape Plan – “Ire Works” (2007)
Eksperymenty bazujące na ogranych patentach takich jak matematycznie połamane rytmy, darcie mordy przełamywane czystym śpiewem powinny być niewypałem. Przecież słyszeliśmy to już setki razy. Dillinger nie uprawia jednak „sztuki dla sztuki” i potrafi napisać całkiem wciągające kompozycje przy, których zapominamy o tych wszystkich sztampowych środkach wyrazu. Na plus robi też niejednorodność albumu od wulkanicznych wyziewów po ładne, melodyjne piosenki.

(linki do klipów w tytułach)

4 komentarze:

  1. Nie wiem o co chodzi, ale kolega Janek chciał tutaj postawić komentarz o treści: Gdzie jest kurwa Amorphis? Niestety z jakichś względów nie może tego zrobić. System nie pozwala. Nie wiem o co kaman... Ale może to bardziej jego problem niż nasz?! Janku, pozdrawiamy Cię!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie mogłem, bo taki jeden uberproznawca blogowych technologii zapomniał o dodaniu opcji anonim i jeszcze się dziwi, że nikt nie komentuje :D

      Poza tym nie autoryzuję powyższego komentarza! Powinno być "GDZIE JEST KURWA AMORPHIS", caps-lock dodaje szczyptę onetowskiej poetyki!

      /jb

      Usuń
  2. nie porównywał bym tak pochopnie - wymienionych wyżej gatunków do sprzetu AGD. lista zespołów zasługujących na uwage jest znacznie dłuższa ( a i niektóre z tych przedstawionych to poprostu bełkot ) . wiele mało pochlebnych słów mozna także powiedziec o innych gatunkach muzycznych. jednak - potrzeba sie troszke - bardziej na tym znac. pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolego lub koleżanko, fajnie, że wpadłeś i się przedstawiłeś. Pochwal się swoją wiedzą śmiało, ja chciałbym w końcu coś sensownego w tym internecie przeczytać, więc dajesz! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń