niedziela, 3 sierpnia 2014

79. Pippin: Group Bombino, Guitars from Agadez, vol. 2


Ocena: * * * 1/2

- Muzyka z Afryki?

- Fela Kuti.

- Dobra, inaczej – muzyka z pustyni?

- Kyuss, Queens of the Stone Age.

Czyli Bombino nie znasz, a przecież chłop nawet w Stodole w zeszłym roku grał. Nic się nie orientujesz – a warto. Już sama biografia to temat na sążnistą opowieść: gość ze środka Sahary, rdzenny Tuareg, zwiewa z rodziną do Algierii, od wujka dostaje gitarę i bawi się nią, pasąc trzodę. Naoglądał się następnie Hendrixa i Zeppelinów i stwierdził, że też tak chce.

I naprawdę nie ma śmiechu. Kolega Bombino zapodaje propozycję na poziomie, cieszy ucho, nie ma żadnej wsi ani kpin. Pierwsza, akustyczna część „Guitars from Agadez, vol. 2” to nadspodziewanie porządne bluesy. Bluesy, które nie są ani wtórne wobec tych amerykańskich z werandy, ani nie są od nich inne, osobne, korzennie afrykańskie. Brzmią po prostu autentycznie, brzmią, za sprawą tekstów w języku tamaszek odpowiednio tajemniczo, a klimatu dodają odgłosy i rozmowy w tle – czujesz się, jakbyś wlazł na jakiś pustynny bazar, a przygrywający w kącie Bombino jest tylko jednym ze składników jego kolorowego folkloru. Przed oczami stają wszystkie możliwe skojarzenia literacko-filmowe – „Lawrence z Arabii”, „Babel”, „Tajemnice Sahary”, „W pustyni i w puszczy nawet” – wszystko pasuje. A wiesz, że samo posiadanie gitary w niektórych krajach pustynnych było przestępstwem?

Przy elektrycznej części płyty czar trochę pryska. Niech sobie brzmienie będzie byle jakie, ale ucieka gdzieś ten tajemniczy nastrój, ta chęć wzięcia plecaka i złapania stopa choćby do Maroka. Mimo że akustyczny blues bliski był ”naszego bluesa”, to jednak wciągał. A elektryczny (to oni mają tam prąd?) blues rock też jest bliski naszemu, ale, poza językiem tekstów, jest jakiś taki…. Bardziej zwyczajny. Ale spójrzmy na to tak – to podobno koncert nagrany na weselu, a do kotleta nie zawsze gra się prosto z serca.


Kwestionariusz: 

1. Najlepszy moment: Akustyka.

2. Najgorszy moment: Elektryka.

3. Analogia z innymi element kultury: Sahara, a dalej ciągnijcie sobie sami.

4. Skojarzenia muzyczne: Blues – to z werandy, a na koncercie – bo ja wiem, Mayall?

5. Pasuje jako ścieżka dźwiękowa do: Wizyta na targowisku.

6. Ciekawostka: Wiedzieliście, że na pustyni wydobywa się uran? Serio, złoża w okolicach Agadez są jednymi największych na świecie.

7. Na dokładkę okładka: Miewał lepsze – sprawdźcie sobie „Nomad”.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz