czwartek, 27 grudnia 2012

41. Azbest: Laura Nyro "Eli and the Thirteenth Confession"

 Laura Nyro - Eli and the Thirteenth Confession
Ocena: * * *

Pani Nyro wzięła mnie z zaskoczenia. Nim przesłuchałem płytę, nie miałem bladego pojęcia czego się spodziewać. Nazwisko nic mi nie mówiło (pierwsze skojarzenie - epizodyczna postać z jakiejś powieści Williama Gibsona). Okładka dość gotycka, a tytuł przywodził na myśl jakiś psychodeliczny folk-rock.
Tymczasem "Eli and the Thirteenth Confession" to interesująca mieszanka popu z soulem oraz rhythm and bluesem. Gdyby napisać coś takiego o jakimś „świeżym” wydawnictwie powiało by zgrozą. Dziś takie połączenie brzmi jak wyrok, ale szczęściem płyta pochodzi roku pańskiego MCMLXIX. Wówczas terminy te miały zdecydowanie inne niż dziś znaczenie i nie miały tego zatrważającego posmaku.
Jako się rzekło tę muzykę trudno nazwać ascetyczną. Mimo swojego niewątpliwie popowego charakteru nie jest płaska i do bólu wygładzona. Utwory są bogato inkrustowane dęciakami i smyczkami (ale bez przesady – to nie „Pet Sounds”). Tu i ówdzie pojawia się delikatny, ale wyraźny jazzowy nalot. Istotnym atutem Pani Nyro jest jej głos – niebanalny i nie boi się go używać. Do tego ani przez chwile nie marnuje go na czcze popisy – trzyma go w ryzach. "Eli and the Thirteenth Confession" to płyt ambitna i bardzo dojrzała. Co jest o tyle interesujące, że Laura Nyro miała wówczas raptem 22 lata.
Czemu więc wystawiłem tylko trzy gwiazdki? Otóż słuchanie tej muzyki nie sprawiło mi najmniejszej przyjemności. Za boga mi ta płyta nie podeszła – dawno już nie trafiłem na coś tak kompletnie nie w moim guście. Każdy odsłuch wymagał ode mnie solidnej dawki wewnętrznego przymusu. Mimo całego mojego uznania dla wysiłków Pani Nyro i świadomości rozlicznych walorów tej płyty nie sądzę bym miał po nią sięgnąć ponownie w dającej się przewidzieć przyszłości

Kwestionariusz:
1. Najlepszy moment: Zakończenie płyty.
2. Najgorszy moment: Konieczność jej słuchania.
3. Analogia z innymi element kultury: Aż w dwóch utworach jest mowa o diable - niezbyt typowa jak na taka muzykę.
4. Skojarzenia muzyczne: jak w tekście głównym.
5. Pasuje jako ścieżka dźwiękowa do: Grudzień 2012 nawet, nawet.
6. Ciekawostka: W 1967 roku mając możliwość przejścia do dużej wytwórni unieważniła swój kontrakt argumentując tym, ze zawarła go przed osiągnięciem pełnoletniości.
7. Na dokładkę okładka: PJ Harvey?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz