***
Dobra,
zderzamy się z legendą pierwszej próby. Zderzamy się jednak na
żywca i w materiale, który kryształem zdecydowanie nie jest.
Zaczyna się grubo w cholerę. Pierwsze pytanie: składa się to w
całość, czy też raczej się nie składa? "The Process Of
Weeding Out" niepokojąco rozjechane i kuriozalnie długie może
zrobić człowiekowi kuku w głowie. Wytrzymaj taką gitarę, a kupię
ci brokuły w nagrodę. Solówka w tym kawałku to jakiś wzorzec
antygrania jest. Co to ma być? No ja tak ewentualnie mogę grać...
A może to nagranie z próby, kiedy na dodatek gitarzysta był
kompletnie nawalony? Dobrze, że trwa to tylko (?!) osiem i pół
minuty. Wiadomo, że potrafili dłużej... Dalej wszystko
normalnieje. Można wyznaczyć dwa główne kierunki. Po pierwsze
punkowe szybkostrzały, których trochę na tej koncertówce
umieścili. Szybko, konkretnie, w miarę równo, z potężnym wygarem
na wokalu i w podkładzie. Mocno klepią po głowie. To pierwsza
linia działania. Druga jest nieco trudniejsza. Nadal z zadziorem,
ale kompozycje są znacznie bardziej wydłużone, czasem wolniejsze,
cięższe i nasycone sporą ilością dysonansów. Celował w nie
przede wszystkim Ginn. Nie boi się jechać na krawędzi.
Fałszowanie? Proszę bardzo. Krzywo? Luzik. Nie w tonacji? Spoko.
Wstyd ci? Nie, skąd...Paranoja rośnie i rośnie.
O
dziejowości Black Flag nie muszę wspominać chyba. Do "Damaged"
mogę się przecież modlić. A co począć z "Live '84"?
No tutaj bywa różnie. Są fragmenty wyrywające z butów, są i
takie, przy których śmiało można wyjść i sprzątać klatkę
schodową. Są niestety mielizny, są dłużyzny i jest zdecydowanie za długo.
Dziejowości w tym nie wyczuwam, jest za to w miarę przyzwoity
portret legendarnego zespołu. I w sumie przestaję się dziwić, że
przez lata było to dostępne tylko na kasecie magnetofonowej.
Kwestionariusz:
1.
Najlepszy moment: Jak dopierdalają na pełnej kurwie. Wtedy nie
ma żadnych pytań.
2.
Najgorszy moment: Początek wymaga od człowieka sporej
wytrwałości. Długość tego materiału również.
3.
Analogia z innymi elementami kultury: Niech będzie aktor Henryk,
strażnik więzienny w "Zagubionej Autostradzie". Uwielbiam
jego rolę.
5. Pasuje
jako ścieżka dźwiękowa do: Brudnego klubu, gdzie szczyna
przepełnia pisuar. Czujesz te aromaty?
6.
Ciekawostka: A Ty widziałeś Henry'ego Rollinsa na żywo? Bo ja
widziałem.
7. Na
dokładkę okładka: Logo mieli totalne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz