środa, 1 kwietnia 2015

93. Pippin: The Rolling Stones, We Love You / Dandelion


Ocena: * * * *
 
Cholera, obiecałem chłopakom, że zdążę przesłuchać tego singla przed recenzją, a nie zdążyłem, nawet pobieżnie. No ale dobra, jakiś tekścik sklecimy, w końcu co to za wyzwanie. Wszyscy wiedzą, co Rolling Stonesi grali, grają i grać będą. Więc, prawda, pochodzące z drugiej połowy lat sześćdziesiątych utwory „We Love You” i „Dandelion” charakteryzują się bluesrockowym klimatem, ostrymi gitarami Richardsa i Jonesa (czy już Taylora? szlag, nie sprawdziłem), zadziornym riffem, mocnym wokalem Micka i kobiecymi chórkami, jakby w stylu soul. Wszystko wyprodukowane w klarowny i przejrzysty sposób, a teksty, jak zwykle, o panienkach i imprezowaniu. A, jeszcze ocena. No, Rolling Stones to solidna firma, mocna czwórka będzie w sam raz.
 
Kwestionariusz:
1. Najlepszy moment: Pewnie riff. 
2. Najgorszy moment: Pewnie chórki.
3. Analogia z innymi elementami kultury: Dandelion Records, założone przez Johna Peela.
4. Skojarzenia muzyczne: No, kto tam grał podobnie... O, Animalsi, jakieś The Small Faces, Chuck Berry nawet.
5. Pasuje jako ścieżka dźwiękowa do: Tytuły sugerowałyby Lato Miłości, ale to zmyła, Stonesi tak nie grali, każdy to wie.
6. Ciekawostka: Sprawdziłem, co po angielsku oznacza „dandelion” i dokonałem niesamowitego odkrycia, że mniszek lekarski i mlecz to nie jest to samo.
7. Na dokładkę okładka: Wersji jest kilka, ja wybieram tę, która antycypuje Bauhaus.

93. Azbest: The Rolling Stones, "We Love You / Dandelion"


***

Lato  miłości obrodziło tłustymi singlami: "White Rabbit", "Light My Fire", "Heroes and Villains", "Waterloo Sunset", "All You Need Is Love", "The Wind Cries Mary". I „We Love You”.
Nie znasz? Hm, na żadnym albumie go nie ma – specyfika czasów. Na składankach nie pojawiał się od 1975, ale wiadomo jak niekorzystnie wypada ich wczesny materiał w porównaniu z późniejszymi dokonaniami. Na koncertach nie jest grywany więc i na koncertówce go nie uświadczysz. Nie wykorzystano go też w żadnym filmie. Ale przereklamowane „Satisfaction” użyto góra 50 razy.
Czy niesłusznie zapomniany? Możesz sprawdzić samemu. Ja to zrobiłem. I zaklinam cię na Boga jedynego – nie idź w moje ślady.

Kwestionariusz:
1. Najlepszy moment:
Skojarzenie z Joy Division
2. Najgorszy moment: Te fragmenty nie kojarzące się z Joy Division
3. Analogia z innymi elementami kultury: Skoverzone przez Throbbing Gristle jako "We Hate You (Little Girls)"
4. Skojarzenia muzyczne: Ten początek z trzaskaniem drzwiami to wykapane Joy Division
5. Pasuje jako ścieżka dźwiękowa do: Rozważanie czego posłuchać: "Closer" czy "Substance"?
6. Ciekawostka: Zużyty olej silnikowy może posłużyć do użyźnienia ogródka.
7. Na dokładkę okładka: Odważna jak na lato 67. Brzydka, ale odważna.

93. Basik: The Rolling Stones, "We Love You / Dandelion"


Sałatka z liści mniszka lekarskiego:

1 ząbek czosnku (drobno posiekany)
1 łyżka stołowa świeżego soku cytrynowego
1/2 łyżeczki soli morskiej gruboziarnistej
1/4 łyżeczki cukru
1/4 szklanki oliwy z oliwek z pierwszego tłoczenia
10 dag liści mniszka lekarskiego

Jako dressing do sałatki z liści zmieszać czosnek, sok z cytryny, sól, cukier z oliwą.
Czas przygotowania 10 min.Kochamy was.



1. Prawie najlepszy moment na “More Hot Rocks (Big Hits & Fazed Cookies)”
2. Najgorszy moment: Brian Jones i jego słabość do miodku z „mleczy”.
3. Analogia z innymi elementami kultury: Proszę bardzo. Z mniszka robi się również wino.
4. Skojarzenia muzyczne: Urszula
5. Pasuje jako ścieżka dźwiękowa do: układania mniszek na dachu 
6. Ciekawostka: Można go zjeść. Można się nim pobawić.
7. Na dokładkę okładka: Że co?

93. pilot kameleon: The Rolling Stones, We Love You / Dandelion


***** / *****

Tak, tutaj The Rolling Stones zluzowali totalnie. Pokryło się to z ich ostrym wejściem w medykamenty, konflikty z prawem, swobodę w każdym aspekcie rzeczywistości. I można przypuszczać, że właśnie wtedy wzięli również najcięższy towar w okolicy, zaprosili The Beatles, odpalili mellotron i w sumie pozwolili sobie na to, by w pewnym stopniu przestać być sobą. Chwilę później się zreflektowali i wskoczyli na tory, po których suną do tej pory. A ów epizod należy do najcelniejszych trafień brytyjskiej psychodelii.

Kwestionariusz:
1. Najlepszy moment: Dwustronny szczyt.
2. Najgorszy moment: Szkoda, że nie załadowali tego na "Their Satanic Majesties Request" wydatnie podniosłoby to jakość tej i tak świetnej płyty.
3. Analogia z innymi elementami kultury: 1967.
4. Skojarzenia muzyczne: psychodelia, szejdziesiona, ale czy Stąsi?
5. Pasuje jako ścieżka dźwiękowa do: pieczenia ciasta.
6. Ciekawostka: jest taka, że w mojej opinii to najlepszy singel Stąsów ever.
7. Na dokładkę okładka: czasy materialnych singli były wspaniałe.